środa, 12 października 2011

Kultowe modele dostają drugie życie od fanów tuningu!

Kto z Nas nie widział przykuwających uwagę, obniżonych, i wypucowanych Golfów pierwszej drugiej, trzeciej generacji?

Po Naszych drogach jeździ coraz więcej aut zrobionych na Cultstyle. Ten styl tuningowy cechuje się maksymalnym obniżeniem nadwozia, poprzez zawieszenia gwintowane lub pneumatyczne, felgami niejednokrotnie przewyższającymi wartość samochodu oraz "cultowymi" dodatkami z tamtych lat.
Wielu fanów tego stylu doposaża Swoje samochody w elementy z limitowanych edycji danego modelu czy aut wyprodukowanych na rynek amerykański (US style).

Oczywiście ten styl tuningowy nie dotyczy tylko aut z Wolsburga. Coraz częściej obiektem pasji stają się ikony Polskiej motoryzacji takie jak fiat 125p, trabant czy poczciwy maluch. Bardzo często samochody te zostają poddane gruntownym przeróbkom nie tylko stylistycznym, ale i mechanicznym. Nie trudno spotkać zaawansowane projekty z najmocniejszymi, seryjnie wtedy montowanymi jednostkami (np VR6), które po kapitalnym remoncie dostały "kilka" dodatkowych koni mechanicznych.

Istnieje wiele modyfikacji tego stylu. Moim zdaniem najbardziej przykuwającą uwagę odmianę jest tzw. ROST. Polega on na zeszlifowaniu warstwy lakieru z karoserii pojazdu, i po odpowiednich zabiegach, auto pokrywa się równomierną warstwą rdzy. Kolejną, pokrewną odmianą jest RAT. W tym przypadku auto dostaje matowy lakier (najczęściej czarny lub szary) oraz awangardowe dodatki jak np. snopek siana na bagażniku dachowym z epoki.

Oceńcie sami :]

Octavia RS bije rekord prędkości!



Dysponująca mocą maksymalną 600KM Skoda Octavia Bonneville Special, 15 sierpnia 2011 roku, została najszybszą Skodą w historii! Została zbudowana dla uczczenia 10. rocznicy modeli RS na rynku brytyjskim osiągając prędkość 325 km/h! Bazą do budowy tego samochodu była seryjna Octavia RS wyposażona w dwuitrowy turbodoładowany silnik o oznaczeniu TSI, oczywiści aerodynamika oraz silnik zostały poddane odpowiednim przeróbką. Za kierownicą zasiadł dziennikarz Richard Meaden.


 Historia Octavii RS zaczęła się 10 lat w Mlada Boleslav, w momencie w którym ktoś wpadł na pomysł, aby wykorzystać technologię VW (a dokładniej silnik 1.8T znany z Golfa GTI, Leona czy Ibizy Cupry czy Audi S3) i wsadzić go do rodzinnego czeskiego sedana i kombi.Auto stało się nieco wolniejszą wersję Golfa GTI, oferując w zamian przestrzeń i możliwość podróżowania całą rodziną, otwierając całkiem nowy segment motoryzacji, taniego, rodzinnego auta dającego satysfakcję z jazdy dla kierowcy. 


W obecnej wersji również znajduje się jednostka znana z sportowych modeli grupy VAG tj. 2.0 TSI, która została zmodyfikowana przez firmę REVO Technik. 

Skoda Octavia RS bije rekord prędkości!!


  • Dysponująca mocą maksymalną 600KM Skoda Octavia Bonneville Special, 15 sierpnia 2011 roku, została najszybszą Skodą w historii! Została zbudowana dla uczczenia 10. rocznicy modeli RS na rynku brytyjskim osiągając prędkość 325 km/h! Bazą do budowy tego samochodu była seryjna Octavia RS wyposażona w dwuitrowy turbodoładowany silnik o oznaczeniu TSI, oczywiści aerodynamika oraz silnik zostały poddane odpowiednim przeróbką. Za kierownicą zasiadł dziennikarz Richard Meaden. 

  • Historia Octavii RS zaczęła się 10 lat w Mlada Boleslav, w momencie w którym ktoś wpadł na pomysł, aby wykorzystać technologię VW (a dokładniej silnik 1.8T znany z Golfa GTI, Leona czy Ibizy Cupry czy Audi S3) i wsadzić go do rodzinnego czeskiego sedana i kombi.Auto stało się nieco wolniejszą wersję Golfa GTI, oferując w zamian przestrzeń i możliwość podróżowania całą rodziną, otwierając całkiem nowy segment motoryzacji, taniego, rodzinnego auta dającego satysfakcję z jazdy dla kierowcy. 

  • W obecnej wersji również znajduje się jednostka znana z sportowych modeli grupy VAG tj. 2.0 TSI, która została zmodyfikowana przez firmę REVO Technik. 

  • wtorek, 11 października 2011

    Lamborghini


    Automobili Lamborghini S.p.A. to włoski producent samochodów i ciągników rolniczych, a także pojazdów wodnych. Siedziba firmy w miejscowości Santa Agata między Bolonią a Modeną. Od 1998 Lamborghini należy do Audi AG.







    Mówi się, że powstanie firmy wynikło z dyskusji pomiędzy miłośnikiem wozów sportowych Ferruccio Lamborghinim (1916-1993) a Enzo Ferrarim. Lamborghini, który wówczas z powodzeniem produkował wyłącznie traktory, był niezadowolony ze swego samochodu Ferrari i zaproponował Enzo Ferrari wprowadzenie zmian konstrukcyjnych. Ten oburzony uwagami "jakiegoś traktorzysty" zakwestionował kompetencje Lamborghiniego. Wobec tego Lamborghini postanowił udowodnić mu kto jest lepszy i już po roku zademonstrował swój legendarny 12-cylindrowy model 350 GTV, wyraźnie przewyższający samochody marki Ferrari.

    W 1966 pojawił się model Miura, dzięki któremu firma zyskała sławę na całym świecie. Mimo, że samochód ten jest narowisty i trudny w prowadzeniu, to jego miłośnikom w niczym to nie przeszkadza.

    W 1971 roku na salonie samochodowym w Genewie pokazano prototyp Countach, zaprojektowany przez Marcello Gandiniego z firmy Bertone. W 1974 roku rozpoczęła się seryjna produkcja. Ostro cięte, niskie nadwozie z unoszonymi do góry drzwiami i wlotami powietrza nadało mu niepowtarzalny charakter. Model ten, produkowany 15 lat pozwolił firmie i jej kolejnym właścicielom przetrwać ciężkie czasy.

    Ferruccio Lamborghini sprzedał dział zajmujący się produkcją aut sportowych już w 1972 roku. Kolejnymi właścicielami byli Georges-Henri Rossetti i René Leimer, następnie zarządzający firmą Patrick Mimran, który w 1987 roku sprzedał udziały firmie Chrysler, która sprzedała ją w 1994 roku Indonezyjskiej firmie Megatech. W 1998 roku Automobili Lamborghini S.p.A po raz ostatni, jak do tej pory zmieniła właściciela, którym zostało Audi.

    W 1982 roku Lamborghini przedstawiło prototyp surowego samochodu terenowego oznaczony jako LM001. W 1986 roku, po dokonaniu szeregu modyfikacji, wszedł do produkcji seryjnej jako LM002. Dzięki swojemu wyglądowi, do dziś pozostaje jednym z najbardziej oryginalnych samochodów terenowych wszech czasów. Następcą modelu Countach w 1990 roku zostało Diablo i produkowany był przez ponad dziesięć lat. Z kolei jego następca, model Murciélago, pojawił się dopiero w 2001 roku. Małe modele Lamborghini były produkowane z dużymi przerwami. Po modelu Urraco trzeba było czekać trzy lata na kolejny "mały" model, Jalpa, który produkowano do 1989 roku. W 1995 przedstawiono prototyp Cala z silnikiem V10 3,9 l. o mocy 400 KM. Do seryjnej produkcji jednak nie doszło. Dopiero model Gallardo w 2003 roku godnie zastąpił poprzednie modele. Ciekawostką jest to, że firma Lamborghini nadal (oprócz supersamochodów) produkuje przede wszystkim ciągniki rolnicze i po Fiacie jest drugim co do wielkości ich producentem we Włoszech.

    Źródło: Wikipedia (na licencji GNU FDL)

    poniedziałek, 10 października 2011

    Auto detailing i rynkowa wartość pojazdu (albo rynki działające nieefektywnie)

    Na przykładzie popularnej usługi znanej jako auto detailing można w dokładny sposób wykazać słabość jednej z najbardziej wpływowych teorii ekonomicznych.



    Encyklopedyczne ujęcie określa auto detailing jako kompleksowy i zoptymalizowany proces czyszczenia i renowacji samochodu, który dotyczy zarówno części wewnętrznych, jak i zewnętrznych. W tłumaczeniu na nasze oznacza to, że chodzi o dopieszczanie karoserii, wnętrza i silnika tak, żeby auto wyglądało jak funkiel-nówka-nieśmigana prosto z salonu. Po co? Oczywiście po to, żeby wziąć za taki samochód więcej.
    Pozornie wydaje się, że taka sytuacja nie jest możliwa. W końcu racjonalny kupujący spogląda na stan techniczny pojazdu. Bierze pod uwagę jego przebieg, a także możliwe do dostrzeżenia usterki czy potencjalnie groźne odgłosy dochodzące z silnika. Przygląda się karoserii i wnętrzu oceniając przede wszystkim nakłady, jakie będzie musiał ponieść na doprowadzenie wozu do stanu technicznej używalności. Dla patrzącego z takiej perspektywy nie ma znaczenia błysk lakieru czy zamaskowane wgniecenia na błotniku. Czy jednak zawsze kupujący postępuje w ten sposób?
    Wydaje się, że nie. W większości przypadków auto detailing pozwala osiągnąć wyższą cenę za samochód tylko dlatego, że ten ładniej wygląda. Co z tego, że z silnika dochodzą niepokojące stuki, skoro lakier tak ładnie się błyszczy, zdają się myśleć kupujący. Nie podchodzą do kwestii wyboru auta racjonalnie, ale bazują przede wszystkim na emocjach. W ten sposób podejmują decyzję mniej efektywną ze swojego punktu widzenia.
    To jedna strona medalu. Drugą jest ukrycie rzeczywistego stanu samochodów przed kupującym. Mechanizm zakłócający działanie rynku odkryli już w latach siedemdziesiątych ekonomiści, którzy później otrzymali za to nagrodę Nobla. Otóż sprzedający wie znacznie więcej na temat samochodu niż potencjalny kupiec. Auto detailing może pozwolić mu ukryć słabości samochodu i nakierować uwagę kupującego na ładny wygląd auta, a nie jest stan techniczny.
    Nierównomierny dostęp do informacji oraz nieracjonalnie podejmowane decyzje zakłócają mechanizm rynkowy i sprawiają, że uzyskiwane przez sprzedających ceny nie odpowiadają rzeczywistej wartości ich samochodów. Gdyby bowiem kupujący kierował się racjonalnymi argumentami i znał dokładnie stan techniczny pojazdu, mógłby wynegocjować korzystniejszą dla siebie cenę.
    Spostrzeżenia te mają zastosowanie nie tylko na rynku samochodów używanych, ale na dowolnym innym rynku. Dotyczy zwłaszcza tych segmentów gospodarki, w których cena kształtowana jest przez wiele czynników, a złożoność produktów jest duża.
    To właśnie takie mechanizmy sprawiają, że teoria racjonalnych oczekiwań wydaje się nie opisywać dokładnie rzeczywistości. I jako taka może wprowadzać w błąd sugerując istnienie powiązań i mechanizmów, których po prostu nie ma.

    Samochód na powietrze



    Większość aut porusza się dzięki benzynie, ropie, gazie. Istnieją jednak takie, które napędzane są powietrzem. W tym artykule opisano trzy główne rodzaje napędu auta powietrzem.
       Pisząc "samochody na powietrze" mam na myśli oczywiście źródło lub nośnik energii napędzającej pojazd.
    W tym artykule omówię trzy znane mi możliwości skonstruowania samochodu napędzanego powietrzem.
    Pierwsza możliwość to napędzanie silnika tłokowego sprężonym powietrzem. Jest to metoda najbardziej znana. Polega na tym, że do zbiornika wtłacza się powietrze pod ciśnieniem kilkuset atmosfer za pomocą sprężarki, która jest napędzana na przykład prądem. Czyli w skrócie; zużywamy prąd, płacimy za niego, otrzymujemy sprężone powietrze, które jest nośnikiem energii. Sprężone powietrze napędza silnik tłokowy dwusuwowy lekkiej konstrukcji o specjalnym wykorbieniu dla zwiększenia sprawności. Osiągi są uzależnione od masy auta, pojemności silnika, pojemności zbiornika na powietrze. Zasięg może wynieść nawet kilkaset kilometrów. Ta metoda to alternatywa dla aut elektrycznych ponieważ koszt produkcji i eksploatacji jest niższy. Nie potrzeba drogich akumulatorów (koszt 20-50 tyś. zł), które kiedyś się zużyją.

    Druga możliwość to także jazda na sprężone powietrze ale w tym wypadku do napędu samochodu wykorzystujemy energię cieplną zawartą w powietrzu. Wiele osób (fizyków) wyklucza taką możliwość. Ale fakty są takie że istnieją pompy ciepła których sprawność sięga 400%. W domowych lodówkach pompy mają około 300% sprawności. Wyobraź sobie, gdyby silnik Stirlinga miał 30% sprawności (przy niedużych różnicach temperatur) i współpracowałby z taką pompą, to taki system byłby w stanie się sam napędzać a nawet oddać nadmiar energii kosztem ciepła z zewnątrz (nośnikiem energii cieplnej może być woda, ziemia itp.). Każdy metr sześcienny powietrza zawiera setki watów energii. Im więcej wyssiemy ciepła tym zimniejsze będzie powietrze po przejściu przez urządzenie. W tej technologii stosuje się dwa zjawiska. Pierwsze to zmiana temperatury gazu przez zmianę ciśnienia ( klasyczne rozwiązanie w istniejących pompach ciepła). Drugie zjawisko mniej znane zostało zbadane kilkadziesiąt lat temu. Polega ono na tym że jeśli przez dyszę wyślemy impuls sprężonego powietrza, to za jego strumieniem wytwarza się podciśnienie, które zasysa z okolic dyszy dodatkową ilość powietrza. W efekcie energia kinetyczna tych dwóch mas powietrza potrafi być 2-3 razy większa niż energia samego impulsu. W trakcie tego procesu zachodzi spadek temperatury powietrza. Tak więc mamy więcej sprężonego powietrza o średnio 2,5x kosztem energii termicznej. Sumując dwa wcześniej wymienione efekty powstały samochody (na przełomie kilkudziesięciu lat co najmniej kilkanaście różnych konstrukcji), których "paliwem" było wyłącznie ciepło pobrane z przepływającego powietrza.

    Trzecia możliwość najmniej znana wykorzystuje powietrze jako paliwo w dosłownym tego słowa znaczeniu. Ten efekt jest nazwany przez pewnego naukowcaAUTOTHERMIA. Jest to proces w którym spala się tylko i wyłącznie powietrze atmosferyczne. Zjawisko jest tłumaczone na podstawie teorii hiper-częstotliwościowej. Teoria fizyka Bazieva z 1994 roku znacząco różni się od innych i opiera się na faktach wynikających z eksperymentów. Główna różnica polega na przyjęciu do teorii nowych elementarnych cząstek znacznie mniejszych od elektronów. Autor nazywa je cząstkami elektrino. Ta teoria pozwoliła lepiej zrozumieć mechanizm spalania. Głównym komponentem jest tlen. Ale jego rola i interakcje zostały odkryte na poziomie cząstek elementarnych - elektron i elektrino. Kiedy wolny elektron w najwyższym potencjale dynamicznej oscylacji wniknie w plazmę, wtedy staje się pierwszym aktywnym komponentem w systemie atomy - jony (plazma). Tworzy się wtedy sfera z atomów tlenu wokół elektronu. Mechanizm wytwarzania energii to elekrodynamiczne interakcjie wolnych elektronów z atomami, podczas gdy negatywnie naładowany elektron warstwa po warstwie odbiera cząsteczki zwane elektrinami. Elektrina z wysoką startową prędkością (~10 do potęgi 16 m/s) oddają swoją kinetyczną energię przez kontakt z otaczającymi atomami i cząsteczkami zamieniając się w fotony a tym samym zmniejszając prędkość do prędkości światła (~10 do potęgi 8 m/s). Ten proces jest nazwany "phase transfer of the highest kind (PTHK)".
    Jak widać z powyższego opisu potrzebne są dwie rzeczy: obecność plazmy i wolnych elektronów.
    Konieczne jest więc tak przetworzyć powietrze aby rozdzielić tlen i azot do poziomu pojedynczych atomów. Można to uzyskać poprzez wyładowanie elektryczne, pole magnetyczne, eksplozję i inne metody. Bezpaliwowe spalanie powietrza nie wymaga zmian konstrukcyjnych silnika.
    W praktyce pierwsze działanie silnika wyłącznie na powietrze uzyskano w 2001 roku. Wykorzystano samochód VAZ-2106, który rozwijał prędkość do 120 km/h. Paliwo zużywano tylko w celach rozruchowych i do nagrzania silnika. Co dało średnio 1 - 1,5 l/100km.

    Dla zainteresowanych tematem podaje numery działających patentów:
    RU2229619
    RU2229620
    #2179649

    Powyższy tekst oparty jest na arytukule prof. E.I. Andreyeva z magazynu New Energy Techologies #4 (23) 2005 gdzie bardzo dokładnie opisano to zjawisko.

    Na zakończenie wspomnę, że autothermia ma ścisły związek z działaniem silnika Pappa i ogniwem Joego oraz po części z technologią opisywaną w patentach Stana Meyera (można by jeszcze dodać technologię GEET).

    czwartek, 6 października 2011

    Range Rover P38

    Przez jednych lubiany, przez innych nie. Jedno jest pewne, drugiego takiego nie ma! Auto jest jedyne w swoim rodzaju, duże, nieekonomiczne, drogie w utrzymaniu, jednocześnie posiadające coraz większe grono zadowolonych użytkowników, w czym tkwi tajemnica?
    Zdjęcie Range Rover P38Otóz Rozwiązanie tej zagadki jest dość proste. Jest to idealny samochód dla osób ceniących sobie oryginalność i komfort za rozsądną cenę. Nie możemy zapominać że koszt nowego Range Rovera przekracza kilkaset tysięcy złotych. 
    Wielu użytkowników narzeka na drogi serwis, czy kosztowne usterki... System EAS, czyli pneumatyczne zawieszenie, stonowi jeden z najdroższych w eksloatacji elementów samochodu. Koszt nowego kompresora to kilka tysięcy złotych a regeneracja ok. 1500zł. Czy to dużo? 
    Nie można porównać eksploatacji tego samochodu z "normalnymi" samochodami. W starciu np z seicento napewno przegra pod względem ekonomiki... ale.... pozdrawiam kierowców z seicento :)
    Range Rover P38 zdobywa coraz większe rzesze fanów zakochanych w tym modelu. Dzieje się tak ponieważ jazda tym samochodem po utwardzonych drogach jest komfortowa, między innymi dzięki wyposażeniu, które w wersjach DSE i HSE było bardzo bogate, oraz zawieszeniu pneumatycznemu. Mimo tego, że wymaga raz na 200-250.000 km wymiany kompresora, oraz co ok 60-80.000 poduch zawieszenia (cena szt ok. 350zł) jest jednym z najciekawszych i najlepszych elementów tego samochodu. Fabrycznie można regulować ponad 80mm, wybierając pracę w jednym z czterych trybów: terenowym, szosowym, autostradowym i załadunkowym.
    Kolejnym powodem jest uniwersalność tego samochodu, dzięki EAS auto zachowuje się pewnie i przewidywalnie na asfalcie, a fabryczna blokada dyferencjału pozwala wydostać mu się z największych opresji. Jazda autem jest bardzo komfortowa dzięki m.in wysokiej jakości systemu nagłośnienia, skórzanej tapicerce, dwustrefowej klimatyzacji czy wysokiej pozycji za kierownicą, a mimo tego po zjechaniu z asflatu bez problemu dojedziemy w każde miejsce. 
    Model ten powstał po fuzji z BMW, skąd została zaczerpnięta jednostka diesla o pojemności dwóch i pół litra o oznaczeniu TDS. Jest to silnik wzięty prosto z modeli E34 czy opel omega i po przystosowaniu go do Range Rovera generuje 136 KM, co wystarcza do spokojnego przemieszczania się i lekkiego terenu. Spalanie utrzymuje się w granicach 12-15L/100km ON. 
    Motowano także dwa silniki benzynowe 4.0 185 KM oraz 4.6 w dwóch wariantach mocy 218 KM oraz 224KM. Spalanie utrzymuje się na poziomie 15-20L/100km w trybie mieszanym. Wiele osób montuje instalacje LPG, a te silniki podobno nie sprawiają większych problemów.
    Podsumowując, Range Rover P38 jest dla osoby, która nie boi się drogiego serwisu, a za bardzo małe pieniązki, chce mieć auto zarazem terenowe jak i luksusowe. Ten model jest ostatnim SUV'em, który jest na ramie, co pozwala na jazdę w ciężkim terenie po uprzednim przystosowaniu, i przy odpowiedniej eskploatacji wynagrodzi swojego użytkownika bezawaryjną jazdą i satysfakcją z jazdy!
    -Autor: Patryk. 

    środa, 5 października 2011

    Co warto wiedzieć o swoim samochodzie?

    Dziś wszyscy poruszamy się samochodami, ale niewielu zastanawia się, co oznaczają nazwy tych samochodów, słowa, symbole, cyfry i litery? Kiedy i w jakich okolicznościach powstały firmy je produkujące, czym się pierwotnie zajmowały, jacy ludzie mieli największy wpływ na rozwój danej firmy?

    Rozwój cywilizacji, a w tym przemysłu samochodowego spowodował, że obecnie mało kto zastanawia się jak było kiedyś? Dziś każdy kojarzy nazwę BMW, czy Audi z markami samochodów, ale niewielu wie, co dokładnie oznaczają te nazwy, kto założył firmę, kto miał na nią największy wpływ, jak wyglądały pierwsze modele samochodu lub czym zajmowała się firma za nim zajęła się produkcją samochodów? Znawcy tematu oczywiście wiedzą więcej niż można wyczytać ze stron internetowych różnych serwisów informacyjnych, jednak podstawowe informacje są zaskakujące i inspirują do dalszego zgłębiania literatury tematu. Kiedy poczytamy, choć troszkę, na temat np. marki BMW dowiemy się, że firma istniej prawie 100 lat, jednak początkowo wcale nie zajmowała się produkcją samochodów. W ciągu wieku firma zmieniła profil produkcji od lekkich samolotów oraz silników, przez produkcję motocykli, aż do produkcji samochodów. Na losy firmy maiły również wpływ działania wojenne, kolejna zmiana profilu produkcyjnego firmy i przymusowe prace więźniów z Obozu Koncentracyjnego Dachau. Przez prawie wiek działalności firmy jest tylko jeden stały element - logo. To logo symbolizuje śmigła samolotu w ruchu i prawie bez zmian przetrwało do czasów współczesnych.

    A co oznacza nazwa Audi, dlaczego symbolem spółki są cztery przeplatające się koła? Firmę Audi założył inżynier August Horch, ale nie mógł użyć w nazwie firmy swojego nazwiska, więc przetłumaczył je na łacinę. Po kilku latach działalności do Audi dołączyło jeszcze trzech partnerów i tak powstała spółka z czterema udziałowcami. Inne znane marki samochodów jak Citroen i Ford swoje nazwy zawdzięczają założycielom firm. Markę Citroen założył młody inżynier po wizycie między innymi w Polsce, gdzie miał okazję zapoznać się z technologią kół zębatych w łódzkich zakładach tekstylnych. W latach 30 - tych minionego wieku firma przeżywała kryzys i została sprzedana Michelinowi.

    Wszyscy wiedzą, że Seat to firma hiszpańska, ale kto wie gdzie powstała pierwsza fabryka Saeta? A ile lat ma lew stojący na dwóch łapach, będący symbolem marki Peugeot, firmy rodzinnej, która istnieje już od przeszło 200 lat, a początkowo zajmowała się produkcją narzędzi i przyborów użytku codziennego ze stali? Co oznacza trzycyfrowe nazewnictwo na modelach aut marki Peugeot? Takich i innych ciekawostek można poszukać w serwisach internetowych oraz na portalach społecznościowych.

    Auto w leasingu - czy warto?

    Auto w leasingu - czy warto?


    Czy są jakies poza podaktowe zalety leasingu. Tutaj udowodnię że tak. Jedną z podstawowych zalet leasingu jest jego „brak” jako zobowiązanie finansowe, jak się to ma np. w kredycie. Ma to zasadnicze znaczenie dla osób, które zamierzają w okresie leasingu starać się o jakiś większy kredyt gdzie będzie badana tzw. zdolność kredytowa. Dlaczego własnie  tzw? Niestety w większości przypadków procedury bankowe nie są w stanie uwzględnić, że obniżanie zdolności poprzez sumowanie amortyzacji samochodu i zobowiązania wynikającego z raty to podwójne „karanie” potencjalnego kredytobiorcy. W takim przypadku amortyzacja powinna być dochodem, ale niestety wykracza to poza percepcję w tak „prostych” kredytach jak np. kredyt hipoteczny. Warto więc, mając w planach kredyt wziąć samochód w leasingu.

    Po drugie leasingowany samochód nie stanowi majątku leasingobiorcy. W przypadku każdej jednoosobowej czy innej spółki osobowej może to mieć znaczenie. Kiedy? No niestety np. gdy dojdzie w trakcie leasingu do podziału majtku leasingobiorcy i jego współmałżonka. Raczej mało prawdopodobne, że podział taki będzie uwzględniał prawa wynikające z umowy leasingu. Niestety ma to także znaczenie przy regulowaniu zobowiązań nieuczciwego przedsiębiorcy. Komornik raczej nie będzie mógł „zabezpieczyć” swoich roszczeń na takim samochodzie. No, ale takiej sytuacji i leasingodawcom i leasingobiorcom nie życzę.

     

    Co dalej? Wyraźnie w dowodzie rejestracyjnym napisane jest, że właścicielem samochodu jest leasingodawca. Owszem, dla osób z dużą potrzebą posiadania wszystkiego na własność, może to być pewien szkopuł. Czy taka sytuacja ma jeszcze jakieś plusy? Oczywiście. Przykładowo przy częstym dla każdego aktywnego kierowcy spotkania z patrolem Policyjnym. Co daje nam leasing? Skoro to nie my jesteśmy w dowodzie rejestracyjnym mamy dużo większe pole do manewru w zakresie „znajdowania winnego wykroczenia”- szef, prezes, kolega co mi samochód pożyczył, a w ogóle to nie nie mój samochód, nie na taki drogi nie byłoby stać. itd.... Dużo podpowiedzi znaleźć można w programach typu „Drogówka” więc nie będą sie tu w tej kwestii rozpisywał. Zaleta nie działa przy samochodach przedstawicieli handlowych. Są oni przez Policjantów, niestety niekiedy słusznie, uznawani za kierowców brawurowych i niebezpiecznych. Wtedy jedynie czyste konto punktowe może pomóc w negocjacjach – zdolności handlowe oczywiście też ;-).

    Przy kontroli drogówki może się też okazać, że samochód w leasingu przejdzie bez potwierdzenia ubezpieczenia OC. Policjanci wiedzą już o dbałości leasingodawców o swój samochód w tym zakresie i fakcie, że praktycznie niemożliwe jest aby samochód leasingowany nie był ubezpieczony conajmniej oc.

    Kiedy już jesteśmy przy ubezpieczeniach. Leasingodawcy mają wynegocjowane pakiety ubezpieczeniowe na swoje samochody, które są "średnie". Średni czyli ani drogie (tańsze niż podstawowe oferty ubezpieczycieli), ale i droższe niż mają szansę kupić kierowcy ze zniżkami. Czyli dla kierowcy młodego, czy bez zniżek może być to atrakcyjna propozycja. Bez zniżek to także kierowca, któremu często się coś przydarza. Wtedy również warto mieć samochód z pakietem leasingu.

    Ubezpieczenie leasingodawcy to także zaleta dla zapominalskich. Leasingodawca zadba o naszą polisę i co roku nam ją wznowi, tyle że zapłącić i tak będziemy musieli..

    Chwilowo to wszystko co za leasingiem poza „standardem”. Oczywiście powyższe to tylko subiektywne i niepotwierdzone prawnie odczucia leasingobiorcy z doświadczeniem, które sprawdzić trzeba na własnej skórze...albo na blasze auta ;-)

    -------------------------------------------

    Artykuł: Auto w leasingu - czy warto? pochodzi z serwisu www.wieszak.net

    -------------------------------------------


    O Autorze

    Asai we współpracy z NAP.

    Wymiana koła w samochodzie osobowym

    Wymiana koła w samochodzie osobowym


    O tym, jak trudno jest odkręcić „zapieczone śruby” przy użyciu standardowego klucza , będącego na wyposażeniu samochodu, wie każdy kierowca. Oto recepta dla przezornych.

     

    Często ta prosta czynność wymiany koła jest niewykonalna bez pomocy drogowej właśnie dlatego, że standardowy klucz wymaga użycia dużej siły nie zapewniając przy tym stabilnego połączenia ze śrubą koła. A co więcej wiele obecnych kierowców nie wykonywało tej czynności samodzielnie. Oto kilka podstawowych rad:

    Najważniejsze to zabezpieczyć samochód przez stoczeniem się w szczególności gdy tern jest pochyły, należy zaciągnąć ręczny hamulec lub zostawić auto „na biegu”.

    Najpierw należy poluzować śruby, a to często stanowi najpoważniejszy problem szczególnie kiedy śruby są zapieczone lub zbyt mocno przykręcone. Tutaj pomocny może być Klucz do kół, który redukuje 12-krotnie siłę potrzebną do odkręcenia śrub, co jest bardzo istotne dla każdego kto nie chce aby wymiana koła w samochodzie była niepotrzebnym stresem podczas podróży.

    Standardowe klucze do kół będące na wyposażeniu samochodu są marnej jakości, a poradzenie sobie przy jego pomocy ze śrubami długo nie odkręcanymi, zapieczonymi to prawdziwa droga przez mękę. Dlatego warto pomyśleć o ubezpieczeniu się na wypadek takiej okoliczności. Sposób działania klucza przekładniowego można obejrzeć na filmie w serwisie YouTube.

    Po poluzowaniu każdej ze śrub należy ostrożnie unieść samochód przy pomocy lewarka tak aby swobodnie móc wymienić koło. Po wymianie koła należy je przykręcić, następnie opuścić samochód i dokręcić śruby do zdecydowanego oporu. Najlepiej po samodzielnej wymianie należy udać się do zakładu wulkanizacyjnego celem sprawdzenia momentu z jakim śruby są przykręcone.

    I jeszcze jedno warto czasami spróbować samemu koło w samochodzie aby w sytuacji awaryjnej wiedzieć co i jak, co więcej wszyscy, którzy mają śruby specjalne (zabezpieczające przed kradzieżą) pamiętajcie o dodatkowych nasadkach w celu ich odkręcenia. Szerokiej i bezawaryjnej drogi.

    Hubert

    -------------------------------------------

    Artykuł: Wymiana koła w samochodzie osobowym pochodzi z serwisu www.wieszak.net

    -------------------------------------------


    O Autorze

    Fan speedwaya oraz nowinek technicznych, gadżeciarz

    Nieczytelne zdjęcie może wykluczyć mandat


    Okazuje się, że policja i straż miejska, nie zawsze może nakładać mandaty za niewskazanie sprawcy wykroczenia ujawnionego przez nieczytelne zdjęciu z fotoradaru (nałożone na tej podstawie mandaty często są uchylane przez sąd.



    NIE WIEM - tak unikają punktów karnych ( i MANDATU ? )

    W wielu zaobserwowanych sytuacjach zdarzało się, że policjant pokazując właścicielowi pojazdu niewyraźne zdjęcie z fotoradaru, pytał kto kierował tym pojazdem? Kierowca częstokroć odpowiadał : nie wiem. Funkcjonariusz wręczał w takiej sytuacji mandat (bez punktów karnych) i karał kierowcę kwotą 500 zł, a kierowca zaś zachowywał nadal swoje konto punktowe.

    Przypadek kierowcy: Okazuje się, że jednak zdarzały się wyjątki. Pan A. z Poznania odwołał się od decyzji straży miejskiej do sądu, zarzucił on funkcjonariuszom, że nie może zostać ukarany tylko z tego powodu, że nie wiedział, kto prowadził jego pojazd. Z auta korzystało w ostatnim okresie 4 pracowników firmy oraz jego córka. Po rozpoznaniu sprawy sąd uchylił mandat. Odwołujący usłyszał w sądzie: Nie można w takim przypadku mówić o odpowiedzialności właściciela pojazdu za wykroczenie drogowe; w ocenie sądu prowadziłoby to do niedopu[.]nego samo-obwinienia i naruszenia tym samym wszelkich uprawnień procesowych służących samoobronie.

    Kierowca : to nie ja jechałem

    Procedura mandatowa również przewiduje takie sytuacje. Jeżeli właściciel nie potwierdzi faktu, że to on kierował autem w czasie i miejscu, gdzie zrobiono okazane zdjęcie, ma on obowiązek wskazania komu wtedy powierzył samochód. Z takiego obowiązku zwalnia go tylko sytuacja, w której jego pojazd został użyty wbrew jego woli i wiedzy przez nieznaną osobę i nie mógł on temu zapobiec ( np. kradzież ). Ale co w sytuacji, kiedy tak naprawdę to nie właściciel przekroczył prędkość a wie, że zrobił to z duzym prawdopodobieństwem ktoś z jego rodziny? Niewskazanie osoby, która prowadziła pojazd, kończy się wtedy wymierzeniem grzywny w wysokości do 500 zł ( jest ona nakładana nie za przekroczenie prędkości lecz za niewskazanie sprawcy).

    Nie trzeba wskazywać innej osoby ?

    Jak wygląda to w świetle prawa? Czy oznacza to, że właściciel nigdy nie może skorzystać z uprawnień do odmowy odpowiedzi na pytania kontrolujących i ma obowiązek wskazać nawet osobę najbliższą, która przekroczyła prędkość uwidocznioną przez fotoradar ? W świetle przepisów okazuje się, że może: 

    & Artykuł 183 k.p.k mówi, że każdy ma prawo odmówić odpowiedzi na pytania, jeśli mogłoby to narazić jego lub osobę dla niego najbliższą na odpowiedzialność za przestępstwo lub przestępstwo skarbowe.

    Co w sytuacji hipotetycznej, gdy np. przekraczająca prędkość żona wypiła godzinę wcześniej lampkę wina ze swoimi koleżankami z pracy albo syn jechał pod wpływem narkotyków i wie o tym właściciel pojazdu?
    ABC KIEROWCY. POMOC KIEROWCY 977.pl
    Jak uniknąć mandatu, Jak obronić się przed fotoradarem, Jak walczyć o swoje prawa na drodze "
    Serdecznie zapraszamy Państwa do zakupu pierwszego wydania ABC Kierowcy. Pomoc kierowcy 977.pl / Kierowco, TO musisz wiedzieć !

    JDM - czy to styl dla mnie?


    Dużo słyszy się ostatnio o trendzie JDM, mówi się o jego olbrzymim rozkwicie. Czy jest to kolejny typ tuningu, który szybko odejdzie w zapomnienie? Czy warto się tym zainteresować? Może jest to styl dla mnie? Postaramy się na te pytania odpowiedzieć.
    Tuning, czyli popularne wśród posiadaczy samochodów różnego rodzaju modyfikacje, jest zjawiskiem bardzo powszechnym. Możemy zaobserwować wiele zmieniających się trendów na przestrzeni ostatnich lat. Jeśli sięgniemy pamięcią do wczesnych lat 90tych, pamiętamy naklejki, wielkie skrzydła i spojlery, światełka - wszystko to stało się obecnie przedmiotem żartów i wywołuje salwy śmiechu. Chęć wyróżniania się na drodze doprowadziła do wręcz niespotykanie paskudnych produkcji. Czy można zatem obecnie połączyć unikalność naszego auta z naprawdę dobrym smakiem?
    Oczywiście, że można. Tutaj warto zainteresować się stylem JDM. To tylko trzy litery, lecz wywołują dreszcz emocji wśród wysublimowanych pasjonatów japońskiej motoryzacji. JDM to skrót anglojęzycznego określenia wewnętrznego rynku japońskiego - Japenese Domestic Market. Najprościej rzecz ujmując, chodzi o części oraz gadżety, które dostępne były tylko na rynku japońskim, oraz budowanie aut, które mają wiernie odwzorowywać samochody poruszające się po drogach kraju kwitnącej wiśni. Weźmy dla przykładu Mazdę MX-6 JDM. Ta japońska wersja na pierwszy rzut oka niczym nie różni się od wersji europejskiej oraz amerykańskiej. Dopiero po dogłębnym zapoznaniu się z tematem odkrywamy, że samochód JDM oferowała wiele ciekawych i unikalnych rozwiązań, których próżno szukać w standardowych modelach. W Japonii kierowca mógł cieszyć się automatyczną klimatyzacją, składanymi elektrycznie lusterkami, dwoma fabrycznymi zestawami spojlerów (w tym pakietem Mazdaspeed Touring Kit A-Spec) innymi od znanych nam lampami przednimi i tylnymi, zestawem nagłośnienia BOSE czy nawet odmiennym zamkiem klapy bagażnika. Samochód napędzał również mocniejszy silnik - KL-ZE, lub KF-ZE. JDM to właśnie takie techniczne i wizualne niuanse, nadające całkowicie nowe oblicze autom z dalekowschodnim rodowodem. Niewielka liczba egzemplarzy i niemal całkowita niemożność zdobycia tych unikatowych rozwiązań, czyni JDM tak pociągającym dla wielbicieli japońskiej motoryzacji. Oczywiście JDM dotyczy każdej japońkiej marki i bez różnicy, czy jest to Honda, Mazda, Nissan, Subaru, Toyota czy Mitsubishi. Jakie auta najczęciej się buduje w stylu JDM? Najróżniejsze, może to być Honda Civic, Honda Integra, Honda Prelude, Toyota Corolla, Toyota Supra, Mazda MX-5, Mazda RX-7 FD3S, Mazda MX-6, Mitsubishi Lancer EVO, Nissan 200SX, Nissan Silvia S15, Nissan Skyline, Subaru Impreza, ale i np. Toyota Yaris. Trzeba dodać jednak jeden fakt - aby zbudować taki samochód, posiadający np. turbo, japońskie gwintowane zawieszenie, pakiet stylistyczny Mugen, części Mazdaspeed i Spoon, czy fotele Bride z pasami Takata, potrzebujemy sporej dawki gotówki, lub dobry kredyt gotówkowy. Tak to jednak już jest, to co dobre musi kosztować. 
    Czy ten styl jest dla mnie? Na to pytanie każdy musi sobie odpowiedzieć sam. JDM nie jest tani, ale na pewno jest perełką wśród wszystkich nurtów tuningu. 
    Autor: areajdm

    Kto kupuje akcesoria do samochodu?


    Można sobie jeździć samochodem wyposażonym w fabryczne felgi i inne akcesoria samochodowe, ale to dobre dla emerytów. Prawdziwi drajwerzy szukają czegoś, co nada ich samochodom rysu indywidualnego, specjalnego. Dlatego nie boją się inwestować w akcesoria do samochodu.

    Leszcze, czyli ci, którzy jadą na dotacjach od rodziny albo z urzędu kupują kołpaki. Do wyboru mają całą masę opcji, począwszy od srebrnych, przez grafitowe, na kolorowych skończywszy. Katalog form jest przeogromny i trudno go w zasadzie objąć. Liczy się to, żeby zrobić wrażenie. Tyle, że jak się jest leszczem, to żadne akcesoria samochodowe nie pomogą.
     Czym jeździ leszcz? Najczęściej kupuje za uciułane grosze audi z lat osiemdziesiątych albo równie leciwą vectrę. To auta, które często wymagają solidnego remontu, a remont z kolei wymaga sporych nakładów finansowych. Na które leszcze nie mogą sobie pozwolić. Więc ozdabiają swoje auta na przykład naklejkami, foliami ozdobnymi czy piłeczkami na antenie radiowej (koniecznie od CB radia). Taki samochód przypomina czasem choinkę, ale leszcze się tym nie przejmują.
     Co innego zadbani. Ci pielęgnują swoje samochody ze znacznie większą starannością. Co więcej, najczęściej ich na to stać. Dla nich także liczy się możliwość dostosowania wyglądu samochodu do własnych potrzeb. Tyle, że podchodzą do tematu znacznie ambitniej niż leszcze. Zadbani zaczynają więc od tego, że kupują samochód znacznie droższy. Zwykle używany, choć zdarzają się też tacy, którzy wybierają nowy. Do tego alufelgi, dodatkowe spojlery, czasem czarne szyby. Żeby było widać, że auto ma właściciela.

     Zadbani pamiętają jednak, że samochód służy przede wszystkim do przemieszczania się między dwoma różnymi punktami. Zdają sobie sprawę z tego, że ich pojazdami podróżują także inni. Z tego względu nie szaleją z akcesoriami i nie przeginają z tuningiem. Lubią jednak chwalić się swoim wozem i chętnie wydają pieniądze na akcesoria do samochodu.
     Zupełnie inną grupą są tzw. prawdziwi tunerzy. Dla nich liczy się przede wszystkim to, żeby samochód wyglądał niepowtarzalnie. Być może czasem brakuje im gustu, smaku i wyczucia artystycznego, jednak nadrabiają to ambicją i ilością wydanych pieniędzy. W przypadku ich aut akcesoria samochodowe to znacznie więcej niż kołpaki czy alufelgi. Dla nich samochód bez obniżonego zawieszenia i poszerzonych błotników to pojazd emerycki.
     Problemem prawdziwych tunerów są pieniądze. Nie tylko dlatego, że przeróbka samochodu bardzo dużo kosztuje, ale też ze względu na to, że pochłania dużo czasu. W związku z tym prawdziwi tunerzy wykonują prace kiepsko płatne. Często też rekrutują się spośród leszczy, którym udało się dostać robotę.
     Wszystkie trzy grupy kochają swoje samochody i każda uważa się za lepszą od pozostałych uczestników ruchu drogowego. To sprawia, że ich zachowanie w czasie jazdy jest zwykle agresywne. Czego efektem są stłuczki i konieczność naprawy samochodów.

    Autor  Joy of Comunism